Facebook NK Rss Dodaj do ulubionych Youtube Istagram

SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU ZAGRANICZNEGO-OLGA WITEK

27.06. – niedziela

Wysiadłyśmy z Marysią na północnym dworcu autobusowym w Pforzheim. Musiałyśmy chwilę poczekać na „nasze rodziny”, ale bez żadnych problemów zostałyśmy odebrane o godzinie 9.45.

Powitali mnie Madeleine Geltz i jej ojciec - Ulrich. W czasie drogi do domu opowiadali mi o Pforzheim oraz o Öschelbronn – miejscowości, w której mieszkają.

Po przyjeździe pokazali mi mój pokój, oprowadzili po domu oraz poznałam mieszkającą u nich praktykantkę chemii z Francji – Laure.

Następnie zabrali mnie do szkółki lotniczej, bo, jak się dowiedziałam, wszyscy latają na szybowcach. Tam też poznałam resztę rodziny: Ilonę Geltz - mamę Madeleine oraz jej brata – Fabiana.

Następnie pan Geltz zabrał mnie do szybowca i pokazał okolicę z góry. Lot trwał tylko 15 minut, lecz mimo to był wspaniały.

Trochę później znowu podziwiałam Pforzheim z góry, latając samolotem razem z Laure oraz panem Geltz . Ta wycieczka trwała około półtorej godziny i była równie ciekawa, co poprzednia.

Po powrocie do domu musiałam się przespać, ponieważ byłam zmęczona po podróży autobusem oraz tak wielu atrakcjach, więc nie widziałam meczu, ale cała rodzina powiadomiła mnie o zwycięstwie niemieckiej drużyny (Niemcy – Anglia 4:1).

Zdjęcie z pobytu

28.06. – poniedziałek

Na szczęście nie musiałyśmy iść do szkoły, więc poznałam przyjaciółki Madeleine – Julię i Verenę, które gościły u siebie dziewczyny z Irkucka. Razem z nimi odbyłyśmy tak zwaną „wycieczkę bez butów” – była to specjalnie zrobiona ścieżka w lesie, pełna przeszkód – n.p. trzeba było przejść po żwirze, patykach, piasku, błocie itp.

Zdjęcie z wyjadu

29.06. - wtorek

Był to mój pierwszy dzień w szkole. Nauczyciele zbytnio się nami nie przejmowali – kilku spytało tylko, skąd jesteśmy i prowadzili normalnie lekcje. Tego dnia miałam w szkole: niemiecki, fizykę, dwie biologie (prowadzone po angielsku), francuski i chemię.

 

30.06. – środa

W szkole miałam fizykę, chemię, francuski i dwie godziny NwT (Naturwissenschaft und Technik). Po zajęciach nasza grupa (dwie dziewczyny z Irkucka, ja i Marysia z Polski oraz nasi opiekunowie) spotkała się z przewodniczką. Wsiedliśmy do autobusu i mieliśmy Stadtrundfahrt – czyli wycieczkę po mieście. Na końcu weszliśmy do budynku Sparkasse, z którego można było podziwiać piękną panoramę całego miasta, oraz widzieliśmy też złote (22 karatowe) Porsche.

 

02. i 03.07. – piątek i sobota

W piątek Fabian (brat Madeleine) miał osiemnaste urodziny. Przed domem Geltzów ustawiono stoły i zaproszono rodzinę. Była to pierwsza uroczystość i organizowana tylko dla krewnych. Cała rodzina była bardzo miła i dobrze mi się z nimi rozmawiało, mimo, że ja i Madeleine byłyśmy najmłodsze spośród całego towarzystwa.

W sobotę zorganizowano drugą zabawę, tym razem dla przyjaciół i znajomych Fabana. Nie była ona też w domu, a w szkółce lotnictwa, ponieważ jest tam duża sala, w sam raz do zabawy. Do domu wróciłyśmy (ja, Madeleine i Laure) około trzeciej w nocy, choć zabawa trwała dłużej.

 

04.07. – niedziela

Pojechałyśmy w czwórkę – Pani Geltz, Madeleine, Laure i ja do Wesołego Miasteczka – Tripsdrill. Jest tam ponad sto atrakcji, które dokładnie wypróbowałyśmy. Cały dzień spędziłyśmy tam na zabawie.

 

06.07. – wtorek

Byłyśmy złożyć podziękowania burmistrzowi Pforzheim. Oprócz naszej czwórki stypendystów klubu Rotary obecne były także dwie duże grupy uczniów z Argentyny i Stanów Zjednoczonych. Wpisałyśmy się do księgi pamiątkowej, a następnie był drobny poczęstunek.

 

07.07. – środa

O godzinie 17.30 razem z całymi rodzinami spotkałyśmy się z Ullim Wetzel, dyrektorem szkoły oraz przedstawicielką Urzędu Miasta Pforzheim na kolacji.

Wieczorem był mecz Niemcy – Hiszpania, który oglądaliśmy w dużym gronie, bo Państwo Geltz zaprosili do siebie Julię i Verenę, razem z dziewczynami z Rosji oraz rodziców Julii. Mimo naszego głośnego dopingu niemieckiej drużynie nie udało się wygrać.

 

09.07. – piątek

Po szkole wszyscy stypendyści poszli do muzeum ozdób w Pforzheim. Dwie pracowniczki pokazywały nam zabytkowe eksponaty, a następnie mogłyśmy własnoręcznie wykonać także ozdoby dla siebie. Co prawda nie ze złota, czy srebra, ale mimo to miałyśmy przy tym dużo zabawy. Nie było to łatwe, ale w końcu udało nam się uzyskać wymarzone wisiorki.

 

10.07. – sobota

Ostatni dzień mojego pobytu u Państwa Geltz. Bardzo serdecznie podziękowałam i pożegnałam się z moimi gościnnymi gospodarzami.